Jakim graczem chcesz być w 2023?
Osobiście chciałbym być graczem takim, jakim byłem przed laty: nienasyconym (1), nierozpieszczonym (2), zaskakiwanym (3) oraz niedoświadczonym (4):
(1) "Dawniej" gier było stosunkowo mało, więc siłą rzeczy ogrywało się czasem jeden tytuł kilkukrotnie, ewentualnie pożyczało się gry od znajomych żeby je ograć i oddać - żadnych Steamów, Uplayów i innych tego typu usług - tylko płytka, cd-key i limit kilku instalacji (jeden lub dwa można było poświęcić dla znajomego :-). Gry po taniości można było też "zdobyć" z różnych czasopism o grach, np. Click!, Play czy Świat Gier Komputerowych.
(2) Pewnie, można powiedzieć "że wtedy było słabo, bo nie było w co grać", ale doceniało się bardziej to, co było dostępne. Każda gra była nową przygodą - nie było przesytu, rozpasania. Teraz samych dużych premier na PC potrafi być kilkanaście w roku, do tego dochodzą gry ze średniej półki i indyki, które jakością i rozmachem wykonania przewyższają czasem gry AAA z lat poprzednich.
(3) Poza tym odnoszę nieodparte wrażenie, że kiedyś deweloperzy nie bali się eksperymentów, zaskakiwali graczy - aktualnie gry stały się biznesem przynoszącym miliardy dolarów zysków, a co za tym idzie o wielu sprawach decydują smutni panowie w garniturach i ich tabelki w Excelu: najczęściej cała moc przerobowa idzie w w grafikę, a nie w wymyślanie ciekawej, angażującej rozgrywki czy wciągającej historii. Ponadto często byłem "nieświadomy" tego, co mnie czeka w danym tytule - nie było całej masy zwiastunów historii, zwiastunów rozgrywki, zwiastunów postaci czy pokazów mechanik zawartych w tytule - sam wszystko odkrywałem w trakcie gry, nie to co teraz - atakują nas informacjami z każdej strony.
(4) I na koniec wspomnę o "braku growego doświadczenia", co w moim przypadku oznacza kilka historyjek z życia gracza, które z perspektywy czasu nadal wywołują u mnie uśmiech:
- Prince of Persia (1989) - kiedy nieświadomy wypijałem wszystkie mikstury, jakie znalazłem, aż natrafiłem na truciznę, która zabierała jeden trójkąt życia :-( Wtedy stało się jasne, że nie wszystkie przedmioty w grach są dobre dla gracza;
- AquaNox (2001) - pierwsze odpalenie gry 3D i próba sterowania okrętem podwodnym za pomocą klawiatury. Trzeba było zniszczyć śmieci dryfujące w okolicy habitatu, okręt obracał się w ślimaczym tempie. Nie wiedziałem o co chodzi. Zrezygnowany miałem już wyłączyć grę i ją odinstalować, kiedy trąciłem myszkę i wszystko stało się jasne. To był moment, w którym polubiłem FPSy;
- Gothic (2002) - sterowanie w grach 3D miałem już opanowane (patrz wyżej), ale w Gothicu nie miałem bladego pojęcia jak zabić pokonanych przeciwników. Po ich pobiciu upadali, leżeli i po pewnym czasie wstawali. Przez przypadek mając wyciągnięty zardzewiały miecz "wszedłem w interakcję" z leżącym przeciwnikiem i go dobiłem - szczęka opadła mi na podłogę.
Niestety czasu nie cofnę i takim graczem nie będę już nigdy (choćbym chciał), ale za to CHCĘ I MOGĘ BYĆ W 2023 ROKU "GRACZEM ABSOLUTNYM", który w końcu uprzątnie swoją "kupkę wstydu".
W chwili pisania niniejszego tekstu kurzą się na niej już 104 gry [toż to wielka kupicha, a nie kupka], w które nigdy wcześniej nie grałem - tylko tytuły, które są dla mnie nowościami (choć niektóre nie są pierwszej świeżości, np. I Have No Mouth And I Must Scream, Sanitarium, Blade Runner). Standardowo zwykłem ogrywać 1-3 tytuły na raz, najlepiej z różnych gatunków - platformer, FPS i przygodówka na dokładkę - jak gdzieś się zacinam, to mogę przenieść swoje zainteresowanie na inny tytuł i powróćić do poprzedniego ze "świeżą głową i siłami". Nie "raz" i nie "dwa" zdarzało się, że po odłożeniu gry na bok na kilka dni jakiś trudny fragment przechodziłem za pierwszym razem po jej ponownym odpaleniu (aczkolwiek są przypadki, że gra ma taki "ficzer", że jest łatwiejsza, jeśli nie szło ci najlepiej kilka razy z rzędu, ale są też sytuacje, że za pierwszym lub drugim razem rozwiązywałem zagadkę, na której utknąłem na kilka godzin a nawet dni, np. Filament - a to nie ma nic wspólnego z poziomem trudności, który potajemnie się dostosowuje do mojej niemocy :-).
Nowy gamingowy sprzęt na pewno odświeżyłyby moje stanowisko gracza, a tym samym zachęcił do bardziej intensywnego likwidowania "kupki wstydu", chociaż żeby to zrobić to musiałbym być takim graczem jeszcze w roku 2024, 2025, 2026, 2027...
Pozdrawiam wszystkich użytkowników GOGa.
[i]PS.
Naj-naj-najbardziej chciałbym być graczem, który może ograć wszystkie intersujące mnie tytuły w wersjach DRM-free na GOG, ale na to chyba potrzeba jeszcze wielu lat (niestety).[/i]