It seems that you're using an outdated browser. Some things may not work as they should (or don't work at all).
We suggest you upgrade newer and better browser like: Chrome, Firefox, Internet Explorer or Opera

×
Czy jest lepszy sposób na świętowanie niedawnej premiery GWENT: Rogue Mage niż wygranie kodu na grę?

Aby dołączyć do konkursu, odpowiedz kreatywnie na pytanie: "Koniunkcja Sfer dzieje się w realnym świecie, a potwory zalewają nasze ziemie. Co robisz?" Nagrodzimy 5 najciekawszych odpowiedzi!

Konkurs trwa do dnia 16.07.2022, do godziny 17:00, a pełny regulamin znajdziesz w pierwszym komentarzu na Forum.
Powodzenia!
(Wiadomość usunięta)
Post edited July 16, 2022 by antekber
Anon lvl 19. Matura przyniosła szczęśliwą liczbę 31 na matmie, dzięki czemu nie trzeba kuć do poprawkowego. Można wyluzować... no właśnie. Stanęłam na krawędzi swojego życia, nie widząc co dalej. Czy Historia Sztuki to zły pomysł? Przynajmniej nauczę się rysować.

13.07
Ten dzień okazał się dla mnie zbawieniem. Dla wielu normalne życie się właśnie skończyło, ale moje marzenie się właśnie spełniło! Na szlaku wiodącym na morskie oko zamiast madek i ich krzyczących bąbelków zaobserwowano Wywernę!
Czas wyjść z szafy. Wyciągam schowany na specjalne okazje cosplay Łowcy z Bloodborne'a, wydrukowany w 3D miecz i desanty. Nie sądziłam, że przydadzą mi się do czegoś poza zostaniem smażonką na konwencie, a jednak! Mój strój nie ma może walorów obronnych, jednak wyglądam w nim super.
Przekonuję mojego chłopaka do zostania łowcami potworów. Wreszcie znajdujemy to, co tak upragnione - prawdziwe wiedźmińskie zlecenie. W lokalnej gazecie pojawia się ogłoszenie o wykolejeniu pociągu przez Leszego. Gram w gry i oglądałam klasyki pokroju Hellsinga, więc myślę, że sobie poradzę.
Pojawiamy się na miejscu i przystępujemy do akcji.
Najpierw wykonuję selfie z Królem Lasu. Orientuję się, że mój chłopak, choć w Wieśku robił lepsze buildy ode mnie, to w realnym życiu zabrał ze sobą jedynie różaniec i wodę święconą. On chce tego Leszego egzorcyzmować, żeby znowu został pokornym drewienkiem?!
Tworzę potężną broń z dezodorantu i zapalniczki. W końcu to tylko żywe drewno, come on. Skoro Arasz z TVgry pokonał w ten sposób gniazdo os, to Leszy też nie ma szans.

14.07
Loty zostają zawieszone do odwołania przez obecność latajacych maszkar.
A po pierwszym połowicznie wykonanym zleceniu (Leszy padł, przypadkiem wywołałam jednak pożar lasu) do grupy dołączają moje dwie przyjaciółki - także fanki Wiedźmina i dedeków.
Zamierzamy postarać się o tytuł pełnoprawnych łowców. Zostać lepszymi Belmontami, tylko bez zabijania wampirów, a romansowania z nimi. No, to przynajmniej mój cel.
Ktoś proponuje dumną nazwę "Guardians of Silesia", ale nie wszyscy jesteśmy ze Śląska. W końcu zostajemy "Neohusarią", nie pytajcie. Nie mój pomysł (Głosowałam na Oddział Demonobójczy).
Kumpela wygarnia mi incydent z Leszym i proponuje polowanie na utopce.

15.07
Stolica zostaje okrążona przez stado Nekkerów. Wojsko Polskie stawia dzielny opór.
Musimy się uzbroić. Schodzimy do schronu wujka militarysty, który gada, że potwory to rządowa propaganda mająca zamaskować atak ruskich. Dlatego odmawia moim kumplom wydania im AK. Za to tworzy dla mnie kuszę, a dla mojej przyjaciółki łuki. Teraz jesteśmy nieustraszone!
Mój chłopak zostaje naszym medykiem, a druga przyjaciółka próbuje skonstruować EVĘ.

18.07
Rywalizujemy z Japonią o rangę najlepszych Łowców (skubani obejrzeli więcej anime i więcej grali w Soulsy (które z naszej grupy znam tylko ja). Nie zamierzamy jednak odstąpić im miejsca.

20.07
Tydzień walki z potworami za nami.
Krzyczę "FUS RO DAH!" rzucając się na wilkołaka. Jedyny mężczyzna w naszym party przypomina mi, że potafią się regenerować (zginął przez to ze sto razy w Wieśku, to pamięta).
Filmik ma jednak 50 tyś wyświetleń.

23.07
Uporaliśmy się z Harpiami, które obsiadły warszawską Syrenkę.

27.07.
Prezydent prosi nas o pomoc z plagą porońców. Odpowiadam, że tu są TE dzieci. Zgadzam się jednak pomóc, pod warunkiem honorowego miejsca w Radzie Reagowania Kryzysowego (jako liderka naszego teamu).

1.08
To już nasz koniec. Kumpela dała w ofierze dla Silvana kilogramową pakę żelków Haribo Sugar Free. Zwracam się do was z ostatnią wiad...
Post edited July 13, 2022 by AtlenaPLgaming
Taktyczny zakup zbroi cechu dzięcioła, idealnie opisuje moje życie (pukanie drewna). Potem szybki rytuał z panem Lusterko, który daje mi +40% do mocy znaków oraz +30% obrażeń od srebra. Będę walczył srebrnymi sztućcami mojej ciotki (mam przesrane). Moim eliksirem będzie czysta (daje niesamowitą moc każdemu pijącemu ją Polakowi). Mój medalion - kupiony kupione na Alledrogo plastikowe gówno. Zaawansowane programy analizujące stwierdziły, że mógłbym przetrwać, ale nie udało by mi się to gdyby nie mój legendarny słowiański wkurw.
- Pamiętam, jak to było młody.
- Tera so takie czasy, że nic sie nie dzieje. Z jedny strony dobrze, a z drugi można krwich pajdów w rzyci dostać od tego zastoju.
- Nie, nie pytaj ska to wim. Jeszcze wincy przy te drodze siedź to sam bydziasz wiezioł.
- Ciekawo maro z ciebie, a ja lubie blubrać o tym i tamtym, to opowiem, ino zaś, tylko na drugi szynce siedne, bo ta połowo już mie gilo.

*stęka*

- No winc tak to było...

Budze sie rano. Ino nie to co ty, w moje rano. Czyli gdzieśko tak cuś po drugim doju we wsi, bo muczenia już nie było słychać ino klekotki gdzieś z pola. A ja wim co tam robili wtedy? Pirsze dni lipca były, to pewno rzepak cieli albo jenczmień ozimy. Bo trza ci wiedzieć, że ja miałem szope na działce. I w tej szopie se spałem. A działko to było ino troche w lesie. No to tak dobrze warkotu nie słyszałem, i dobrze, mówie, bo nie frajda jak ci klekot albo inny kumbajn pod chato popiernicza. Ale chate to ja miałem gdzie indzi, na tej działce to se ino czasem wieśniaczyłem, bo lubie, i co, wolno mie. Ide tam gdzie lubie, nie ide gdzie nie lubie, ole, o.
No, winc budze sie pod tom szopo, i cuś jakby ni to warkot, ni to biegunka, taki dźwink dziwny cuś... Myśle, "to chyba nie ja?" No nie. No to myśle, "pójde se na skraj lasu tam bydzi lepi słychać co zaś. I ściółke podleje przy okazji." No to ide. Ale tak sie zamyśliłem z tego wszystkiego, że gumofilców zapomniałem. Myśle, "zapomniałem se". No to se wróciłem po nie bo w samych skarpetach to sie można w lesie pokłuć. Ty to nawet skarpet nie używosz, ino trzymej tak dali to sam sie dowiesz.
No i tak zaszedłem na skraj lasu. Ja patrze i krzycze: "co ja pacze?!" A tam niebo i horyzont sie fioletowe zrobiły! Takie lekko ino i nie całe, ale zawsze cuś nie. I pacze, a te fioletowe to jakby faluje. Młecno. Myśle, "no, jest ciepło ale chyba nie aż tak nie?" Potem myśle: "czy ja wczoraj piłem to fioletowe świństwo?" Ale nie, ja nigdy nie piłem tego świństwa. Nawet jak tym gumową szrame po słupku ścierałem ze zderzaka samochodu to mi sie niedobrze robiło. Nie pi tego młody mówie ci. A, zresztą, tera to i tak niedostympne, i dobrze. Ale ty pijesz wode z byle czego ino tak dali rób i sam zobaczysz.
No, i tak stoje po tym lasem, aż mi widły z rąk wypadły. Tak, to je ten widelec ino taki duży. "Cóż" myśle, "nie każdy facet z widłami to Posejdon" jak to mawiali. No i szkoda, że mi wypadły, bo z lasu jakieś pół hektara ode mnie wypadł jakiś taki dziwny dzik. Wiesz, ta świnia tako, ino dziko. No, ale ta świno było strasznie dziko. Myśle, "może wścieklizna?", ale jakoś ten fioletowy zad mi nie przypasił do ty hipotezy. No i kły (te, no szable, i bajgle, czy jak to tam myśliwi nazywali) tyż fioletowe, jak tyn program od goga. No, gog to takie cuś na kumputer było, nie zrozumiesz. No, bardzo fioletowe. Fest takie, rozumisz.
I leci to na mnie, i drze sie troche jakby śpiewało refren deathmetalowy, no bardzo sie drze. Nie pytej. Uciekać nigdzie bo drzewa wtedy jak zapałki były i same sosny proste jak w morde strzelił i bez gałęzi na dole. Do tych z gałęziami bym nie dobiegł i tak. Akurat na skraju lasu takie zapałki zostały bo wyrąb był wcześni, ale mniejszo z tym.
Winc musiałem sie bronić. Nie powim, giroj ze mnie żodyn był, ale jak mus to mus. No to te widły nastawiłem tak pod kontym, bo kidyś wiziołym cuś takiego na obrazkach w jedny ksiunżce. Ona było chyba o jakiś wojnie, cuś że Szwedy szły i na nich jechali na kuniach polskie husarze. Husarz to taki facet na kuniu ino z piórkami na plecach. Od ptaków takimi. Nie, nie wim o co im szło, może taka moda było czy cuś. No i Szwedy właśnie tak stawiali te swoje badyle. Wszyscy zgineli albo ućkli. No, ale co miałem zrobić, musiałech spróbować.
I akurat mi wyszło, bo bestia se wbiła dwa śrokowe zymby od widłów w oba oczy. I kipła. Chyba, nie wim na pewno, bo ućkłem, jak te Szwedy. Mundre chłopaki byli.
I tak to sie zaczeło...

*stęka i zmienia pozycje na stolcu*

- Widzisz ty, kiedyś były i samochody i czipsy, i majty wygodne i prowiantu w opór. A jak ludzie widzieli koguś z nożem to na policje dzwonili, czaisz?

*śmieje się*

- Policja, to takie ludzie były co lubili chodzić w mundurkach. Ale pożyteczne jednak, raz na sunsiada doniusłem, że mo fure bez przeglundu. I co, że ino po owczarni nią jeździł. Przepis je przepis no nie? A satysfakcja jaka, ach stare czasy.
- Ale ty tego nie pamintosz, nawet nie wisz o czym mówie.
- Z bestiami se w kuńcu jakoś ludzie ze wsi poradzili. Ja po tyj pierwszy ubitej stwierdziłem, że swoje zrobiłem. Nadal czasem wylezo, ale już nie tyle i po kolei lezo, to co najwyży zeżro jakiegoś przypadkowego ludzia, potem sie chopoki skrzykna i jest po ptokach. Znaczy bestiach.
- Gorzy z magio. Chuciaż wincy luzi woli jo wykorzystać pożytecznie, winc tyż nie je źle. Czasym sie trafi jakiś wirtuoz samozaorania typu zdolniacha piroman albo specjalista od przyzywania bestii, ale ino roz. Sami sie, że tak powim, doprowadzajo do porzundku, to i nie mo sie czym martwić. U nas we wsi jeszcze nie było takiego co by te magie utrzymoł na wodzy. No, tak jak kunia, dobrze mówisz. Ale kunie utrzymać to akurat ludziska umiejo, o tak.
- Ja to myśle, że ta magio to tako siła fizyki jest, co nauka by wyjaśniło. Jakby jeszcze nauka było to jest. Teraz to raczy luzie myślo, jak zrobić nowe gumofilce bez gumy.
- Niby sytuacjo opanowano, ale cywilizancja upadło... cywilizancja to je takie cuś, że ludziów jest tyle, że nie wiedzo gdzie wywalać śmieci, tyle ich jest.
- Tyż nadal nie wiadomo, co sie na świecie dzieje. Może tam je lepi albo gorzy? A jak gorzy, to czy u nas tyż bedzie gorzy? Bo my tu troche w plenerze jesteśmy, mało co tu do wsi dociera. Po prawdzie to prawie nic.
- "Miau!"

*czarny kocur przeciąga się powoli i kontynuuje miauczenie*

- A ty ino ciungle swoje! Nic sie nie nauczysz jak tok dali byziesz gadoł, ino tak rób a sam zobaczysz. Dzisiejsza młodzież...
- Pytasz, czy to dobrze, że tera jest bardziej wiejsko? Ja myśle, nie mo tak, że dobrze albo niedobrze.
- Ale kiedy pytajo mnie o to, czy tero jest jaki syns tego wszystkiego (bo już lekko stary jestem, za chwile czterdziestko), to mówie: "Wiecie co? Mi sie nawet podoba.".
Post edited July 13, 2022 by Mszalans
Ja bym próbował się z nimi zaprzyjaźnić, jest mnóstwo potworów w ludzkiej skórze stąpających po świecie, które znajdą z nimi wspólny język więc czemu nie miałby być to i ja.
Gdy nadejdą święta to na pewno gram w "Wieśka samemu w domu"
Jak się później okazało wszystko zaczęło się w Łodzi, domorosły mag któremu zamarzyła się władza nad światem dorwał się do zmurszałej księgi czarów i jak można się było spodziewać w noc koniunkcji pięciu planet i księżyca 25czerwca 2022 r odprawił rytuał. Pewnie coś źle przetłumaczył, przekręcił albo po prostu nie przeczytał dopisku na marginesie i cała władza nad światem skończyła się dla niego sraczką i władzą nad papierem toaletowym. Dla nas natomiast, reszty ludzkości 13 lipca 2022r o 22.38 rozpoczęła się Burzowa Pełnia Księżyca i koniec świata który znaliśmy. Z jaskiń , kopalń starych budynków, cmentarzy , bagien i uroczysk zaczęły wychodzić potwory. Z ludzi zresztą też.
To co dotąd było ukryte, schowane za osłoną rzeczywistości zaczęło wypełzać z mroku i cieni.
Armagedon się rozpoczął. Dobrze, że jeszcze jest prąd, działa internet, otwarte są sklepy, apteki i szpitale. A także to że mieszkam w miejscowości która tylko z nazwy jest miastem.
Najpierw pojawiły się doniesienia w mediach i internecie: ktoś widział dziwne zwierzę, tam ewakuowano harcerzy z obozów, bo burze (choć w rzeczywistości kilku zaginęło w lesie). Masowo dewastowane cmentarze, na mostach karambole z powodu stosów kamieni, znikający bezdomni.
Dla służb, zwłaszcza posiadających na wyposażeniu broń palną nastał czas wykorzystania zdobyczy technicznych. Tu pojawił się problem, czymkolwiek było to , co ich atakowało, nie zawsze dało się zabić i zamiast ginąć zabijało, rozrywało wysysało policjantów, terytorialsów czy żołnierzy wojsk regularnych. Na oddziałach ratunkowych też nie było lepiej, ludzie umierali od ugryzień, niektórzy z pacjentów doznawali poparzeń od lamp uv do dezynfekcji. W kostnicach i prosektoriach nastał sądny dzień.
Dopiero po kilku dniach przez internet przetoczyła się plotka, fakenews bo raczej niesprawdzona informacja, że atakujący to są postacie z klechd i legend. Ktoś widział rusałkę, tam przewinął się leszy, kamieniami w samochody na mostach rzucały trole, wędkarzy atakują wodniki .
Dobrze, że książki traktowane dotąd jako rozrywka takich autorów jak King, Lovecraft, Sapkowski, Jadowska, Kisiel, czy bajki i mitologie z różnych stron świata okazały się zawierać ziarno prawdy. Opowieści o małym ludku, wodnicach czy południcach przygotowały nas na Erę Potworów.
W doniesieniach medialnych tu strzelają do potworów, tam palą miotaczami, kusze, łuki, kije bejsbolowe i każda możliwa odmiana broni. Że w naszym kraju zwykły obywatel ma ograniczony dostęp do broni palnej (zresztą cóż pomoże broń palna przeciw zjawie lub na cóż zda się ołów na indywiduum które można zabić zimnym żelazem lub kołkiem jesionowym)
Dobrze, że miałem kilka dni wolnego jak zaczęło się to szaleństwo. Zdobycie podstawowych produktów spożywczych- ryż, mąka, olej, cukier, drożdże, kasze, sól... duuużo soli graniczyło z cudem, później bezpieczne schronienie- sól, pęczki ziół, zardzewiałe gwoździe, okiennice, kilka kanistrów wody święconej, kreda. Na szczęście w ciągu dnia mało poczwar wynurzało się z kryjówek więc zbieraliśmy z rodziną i znajomymi zioła: jaskry , krwiściąg kora dębu, kruszyny, mięta, tymianek, podbiał, krwawnik, szałwia, tatarak czy wrotycz. Niektóre noszone w woreczkach odpędzały „nowych sąsiadów”. .Dobra siekierka lub kosa po dziadku osadzona na sztorc. Taka kosa może nawet zniechęcić trupojada lub szabrownika. Nawet nóż przywiązany do kija od miotły może robić za włócznię, byle tylko porządny rdzewiejący, bo te nowe chromowo-wanadowe, co to się rudą nie pokrywają są do niczego.
Najgorzej, że niektóre potwory ołowiu i żelaza się nie boją. Na takie do ze srebrem trzeba iść. A kto ma tyle srebra żeby miecz wykuć (znajdź jeszcze kowala) lub chociaż groty do bełtów czy strzał, przecież w domach to ludzie mają jakieś obrączki, kolczyki, może kilka srebrnych 20-to złotówek z czasów PRL. Nikt w domu też nie trzyma wiedźmina na garnuszku który mógłby zająć się potworami.
Zmontowałem łuk, szykuję się do kuszy, a problem srebra, hmm w pewien sposób rozwiązałem, dokuczały mi kurzajki i zawsze w domu miałem lapis, w naszej aptece wykupiłem cały zapas, przez internet dokupiłem jeszcze trochę i groty strzał ( z rozklepanych gwoździ) zanurzałem w żywicy i obsypywałem sproszkowanym lapisem. Próby na potworach wypadły pomyślnie, osłabiając i zniechęcając do podchodzenia do domu.
Nie ma co polować i zabijać każdą pomrokę która pojawi się w zasięgu broni. Czy wszystkie wchodzą w szkodę, nie. Najpierw obserwować, później poznać i zaadoptować się do nowej rzeczywistości. Być przygotowanym- w skrzynkach w butelkach po piwie z zamknięciem patentowym stoją koktajle Mołotowa, stara destylarka mojego ojca zrobiona z kanki na mleko przeżywa druga młodość- destyluję wodę odkąd wodniki zagnieździły się na stacji uzdatniania wody (samogon do dezynfekcji zresztą też). Mój dom- moja twierdza, sąsiedzi pouciekali do miasta, a tam ani ziół ani drzew , ani ochrony.
Co będzie dalej, zobaczymy...
Ah shit, here we go again.
Tresuję nekkery, aby zaczęły zbierać puszki, a potem sprzedaję je do skupu. Otrzymane w ten sposób pieniądze wydaję na edukacje najbardziej ambitnych nekkerów i zaczynam ich uczyć grać w gwinta. Najsprytniejsze z nich wysyłane są na wszystkie organizowane turnieje. Nagrody pieniężne otrzymane z turniejów inwestuje w stworzenie szkoły wiedźmińskiej spod znaku nekkera. Nasi niezbyt ludzcy podopieczni poddani są próbie traw i po wielu próbach udaje się stworzyć wiedźminów-nekkerów. Mimo wielokrotnych prób nauczenia nekkerów wiedźmińskich znaków, nie udaje się to z powodu posiadania przez omawianych osobników tylko trzech palców u każdej z ręki, jednak udało się wytresować kilku zawodników rzucania znaków stopami, które mimo posiadania czterech palców u każdej z dwóch stóp, udało się uzyskać całkiem znośny rezultat doklejając tanim kosztem wykałaczkę jako piąty palec. Po szkoleniu i utracie wielu opłaconych trenerów, głównie z powodu "niesubordynacji" i ”unikalnego gustu kulinarnego” potwornych łowców potworów, wysyłam siwowłosych nekkerów w świat by pozbyć się wszelakich maszkarad. Zapisuję się w historii jako tańczący z nekkerami.
Punkt 7 Regulaminu:

"...Zwycięzcy zostaną ogłoszeni w formie odpowiedzi w wątku konkursowym na forum w ciągu maksymalnie 5 dni od Daty Zakończenia (niezależnie od tego czy wysłali swoje zgłoszenie na forum, czy pod postem na Facebooku)...."

Konkurs zakończony 16. 07. 2022 o godz. 17.00.
5 dni (od 16 do 21. 07. 2022) upłynęło 21. 07. 2022 o godz. 17.00.
Biorąc dni robocze: od 18 - 22 . 07. 2022 do godz. 17 to 5 dni.

Państwo pewnie zdziwieni ilością osób odwiedzających forum.
Drodzy,

Serdecznie dziękujemy za udział w konkursie!

Mamy już wyniki i albo nam się wydaje, albo co konkurs pojawiają się coraz wymyślniejsze odpowiedzi, a czytanie ich to czysta przyjemność.
Bez zbędnego przedłużania, oto zwycięzcy:

Sulibor
Antoni_St
AtlenaPLgaming
markus607

Oraz w konkursie na Facebooku: Kamil K.

Serdecznie gratulujemy! Ze wszystkimi zwycięzcami skontaktujemy się za chwileczkę, więc chwytajcie miecze (albo karty) w dłoń!
Post edited July 22, 2022 by sysia_GOG
Dziękuję za nagrodę i gratuluję pozostałym zwycięzcom.
Gratki dla zwycięzców
Gratuluję zwycięzcom, i dziękuję że doceniliście moją twórczość. Swoją drogą, widzieliście ceny cukru i braki w soli niejodowanej? Z azotanem srebra też zaczynają pojawiać się problemy. Jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia w GWINT: Rogue Mage.
Gratulacje dla zwycięzców :) Miłego grania!