Nie wiem co za GENIUSZ wymyślił, żeby do newslettera wciskać takie błyskające gify

UWAGA GIF Z LINKU MOŻE POWODOWAĆ ATAKI EPILEPSJI
https://items.gog.com/flash_deal_EN.gif

ale powiedzcie mu, żeby lepiej zmienił pracę.
Chyba, że chcecie, żeby odbiorcy newsletterów przestali je otwierać i anulowali subskrypcję w obawie przed atakiem fotogennym.

Rzeczywiście daję po oczach, powinno się to zmienić.

Również potwierdzam.

Czyżby "sugestie" zostały zapomniane? W nowym newsletterze znowu mamy miganie...

Na pewno nie jest tak intensywne i duże, jak w poprzednim przypadku. Lekarzem jednak nie jestem, więc trudno mi stwierdzić, czy może być szkodliwe w takiej formie.

W historii wykształcenia mam trochę marketingu, więc się wypowiem: jest szkodliwe. Marketingowo :)
Tego rodzaju metody pasują raczej do promocji środków na, przepraszam, powiększenie penisa. Jeszcze jako reklama na jakiejś śmieciostronie może tak walczyć o uwagę, ale w mailu, który gości w skrzynce na wyraźne zaproszenie i który ktoś otwiera chcąc sprawdzić "co tam na GOG-u" – totalnie od czapy.

Oj tam, oj tam. Nie takie rzeczy marketingowo ;)

Nie lubię, jak mi migają po oczach :(

I po co? Bo jak błędzie błyskać, to kupię? A jak nie będzie, to może przeczytam...?

Nie chcę zakładać nowego tematu więc podpinam się pod ostatni temat o newsletterze jaki znalazłem na forum.

Zastanawia mnie dlaczego ostatnio przychodzące do mnie newslettery czasem mają temat coś w stylu:

"<mój adres email>, special discount inside"

Kiedyś, zdaje mi się, "wywoływali mnie do tablicy" moją nazwą konta, a nie emailem. Dlaczego to zostało zmienione?

Czyżby jakiś kolejny skrypt GOGa przestał działać?

Faktycznie.

Tak przywykłem do tej entropii, że się nawet nie pofatygowałem ze skargą :D

Czyli potwierdzasz, że to nie tylko moje zdziwienie i wcześniej też do Ciebie zwracali sie po nicku?

Nie pomnę na 100%, jak było, ale pamiętam swoje zdziwienie, kiedy pierwszy raz zobaczyłem zwrot przez adres email, więc wnioskuję, że wcześniej musiało być inaczej.

Dajcie spokój. Ja się boję, na co oni to poprawią następnym razem. Ehhh... materkindowcy ;)