It seems that you're using an outdated browser. Some things may not work as they should (or don't work at all).
We suggest you upgrade newer and better browser like: Chrome, Firefox, Internet Explorer or Opera

×
Uwaga, mamy dla was konkurs! Zasady są proste.

• Opisz w odpowiedzi na post na forum (do 600 znaków) zdarzenie w grze, z którego jesteś najbardziej dumny/a.
• Trzech autorów najlepszych odpowiedzi zgarnie po pakiecie gier: No Man's Sky, Vampire®: The Masquerade - Bloodlines™, Rimworld, EVERSPACE, EVERSPACE 2.
• Zgłoszenia przyjmujemy do 29 sierpnia, 23:59.

Powodzenia!

Pełen regulamin tutaj.
Najbardziej dumny jestem z pokonania Shao Kahna w Mortal Kombat Komplete Edition. Zajęło to niezliczoną ilość prób i
dostarczyło niemałą dozę frustracji. Ale w końcu się udało i tym samym jako zupełny amator udało mi się ukończyć kampanię.
Dawno, dawno temu, gdy o własnym komputerze mogłem jedynie pomarzyć, w moim mieście pojawiły się automaty z grami. Przez lata zostawiłem w nich horrendalną liczbę 50-groszówek, aż pewnego dnia pojawiła się gra, która kompletnie mnie oczarowała – METAL SLUG. Ograniczone zasoby finansowe i mierne zdolności nie pozwoliły mi ukończyć tego dzieła przez parę tygodni, aż usłyszałem plotkę, że wnet gry zostają wymienione i mam 2 dni na dokończenie wyzwania. Dosłownie godzinę przed zamknięciem, ostatniego dnia udało mi się zobaczyć napisy końcowe i do tej pory czuję w głębi serca dumę, że podołałem.
Odpowiedź na to pytanie jest dla mnie oczywista - niesławna misja z helikopterem i podkładaniem ładunków na budowie z GTA: Vice City. Dzięki temu połowa osiedla prosiła mnie o pomoc przy tej misji, podczas czego poznałem wielu nowych kumpli a nawet pierwszą dziewczynę. Jej późniejsza zdrada z Dominikiem z IV B zostawiła skazę na tym wspomnieniu, jednak ta część GTA wciąż jest moją ulubioną.
Uwaga, ogłaszamy wyniki! Nagrody zgarniają: Jakub Zychora (Facebook), ssling, theByakuu (forum). Gratulujemy! :)
Gratuluję zwycięzcom i spróbuję kiedyś zrobić numer z samolotem. Acziwmenty rzeczywiście podbierają takie pomysły, a umysł gracza jest nieskończony : )
avatar
theRayten: (...)
...a to jest matrix historia, dzieje się w każdej szkole tylko się imiona zmieniają : )
Gratulacje dla zwycięzców! :))
Również gratuluję wszystkim zwycięzcom! :)
avatar
Saed: Jest rok 1992. Siedzę przy swojej „przyjaciółce” (Amiga 500) i odkrywam grę, o której nigdy wcześniej nie słyszałem, a która zawładnie mną na długie tygodnie – Amberstar. 20 lat przed Skyrimem grupce niemieckich zapaleńców udało się stworzyć ambitną grę cRPG z otwartym światem, cyklem dobowym i iluzją żyjącego świata. To było odkrycie na miarę życia na Marsie.
Przed ukończeniem gry nie był mnie wstanie powstrzymać brak instrukcji, poradników, czy tablicy runicznej koniecznej do rozwiązania jednej z zagadek (o czym nie miałem pojęcia - po prostu rozszyfrowałem ten alfabet samodzielnie).
Jest sequel Ambermoon - tak jak i Amberstar - można tę grę znaleźć teraz na różnych stronach ze starymi grami, podobnie emulatory Amigi też są do znalezienia :)

http://www.homeoftheunderdogs.net/game.php?id=51

avatar
topolla: SPOILERY

W Torment: Tides of Numenera musimy uciec przed Rozpaczą z Miel Avest, uruchamiając relikwiarz, który przeniesie wszystkich porzuconych z sanktuarium w bezpieczne miejsce. Żeby to utrudnić narzucono kilka warunków, aby nie dało się tego dokonać zanim Rozpacz zabije Aadiriis. Uparłem się, że uratuję wszystkich ważnych Porzuconych, także i ją. Nie pamiętam szczegółów i kolejności czynności, wpływał też czynnik losowy, ale głównie dzięki nadprzestrzennemu skokowi i Rhin teleportującej towarzysza, po wielu próbach udało się.
Pomimo to historia toczy się tak, jakby Aadiriis zginęła.
Piękna historia :) Robi na mnie wrażenie nie tylko upór i umiejętność dokonania w grze rzeczy niemożliwej, ale też niezgoda, by kogokolwiek w swoich działaniach poświęcić. Szacun :)
Post edited August 31, 2021 by KillingMoon
avatar
wysoki125: Nieprzewidywalny mecz z przewidywalnym zakończeniem.

World of Tanks.

Z kumplem okazyjnie grywamy sobie w WoTa. On ma większe tiery, ale pomagał mi doexpić do jego poziomu. Pewnego dnia graliśmy tak: On PZ. Kpfw. IV Ausf. H, a ja T67, niszczyciel. Wylosowało nam 5-7 tiery, czyli z reguły niezła kiszka, bo 2 tiery to poziom nie do przeskoczenia. Teoretycznie. Oczywiście, nasza drużyna zlamiła i szybko zostaliśmy zdziesiątkowani i otoczeni. Mój kumpel został zniszczony i zostałem sam na polu bitwy przeciw 9 czołgom. I zaczyna być ciekawie. Część drużyny kibicuje mi, kolega mówi, co mam robić. Więc wykorzystałem moją mobilność i prędkość ładowania (2s) i jeździłem dookoła wrogów jak Mario w gokartach. Po 5 minutach ukrywania się, strzelania i uciekania w końcu mnie zniszczyli, ale bilans był taki: 7 zniszczonych przeciwników (5-7 tier), z 15 rykoszetów (bez pancerza) i 2 medale bohatera. Do dzisiaj, czyli od 1 roku wbiłem już 9 tier i dalej ten mecz jest w statystykach jako najlepszy w karierze ogólnej. Chociaż miałem jeszcze inne momenty to ten wspominam jako epicki. Mimo przegranej byłem zwycięzcą.
Wow! To się nazywa umieć przegrywać. Epickie jak 300 pod Termopilami :)
W końcu Wampir przestanie kusić na wyprzedażach:)
avatar
ssling: W końcu Wampir przestanie kusić na wyprzedażach:)
Brawo! Gratulacje :)