Sarafan: A co z aktorami, którzy odgrywają określone role? Przecież to podobny mechanizm, jak w przypadku gier. Jeśli oburza Cię możliwość wcielenia się w komunistę w grze dla zabawy, to tym bardziej powinno Cię oburzać wcielanie się aktorów w zbrodniarzy w przypadku filmów. Pragnę zauważyć, że to jeszcze "gorszy" przypadek, bo aktorzy dostają za swoje role wynagrodzenie, a gracze za granie nie.
Aktorzy nie grają zwyrodnialców bo się z nimi zgadzają, tylko taką mają (niezbędną) rolę. Gracz sam wybiera rolę bandyty, bo widać w jakiś sposób taka forma rozrywki go bawi. Nie kojarzę żadnej gry, w której gracz odgrywa złą rolę w celach ukazania i napiętnowania tego zła, co ma miejsce w filmach (aktorstwie).
Sarafan: Ok, sam też nie jestem specjalnie zachwycony tą produkcją, ale to wciąż rozrywka. A intencje twórców są wiadome tylko im samym. Nie wiemy, czym dokładnie kierowali się tworząc tę produkcję.
Kierowali się oczywiście zyskiem (jak na antykapitalistów przystało), ale są to też ich prywatne poglądy - jeśli Ci się bardzo nudzi, to możesz przejrzeć ich Tweetera.
Sarafan: Co do szkodliwości, to temat rzeka, ale generalnie ostatnie badania pokazują, że nawet bardzo brutalne gry nie wpływają negatywnie na ludzi, którzy w nie grają.
Zdania naukowców na ten temat są różne, na podstawie własnych obserwacji mogę stwierdzić, że to co oglądamy i słuchamy zdecydowanie ma na nas wpływ, chociaż oczywiście dużo zależy od odbiorcy i ile tego jest. Człowiek może oswoić się ze wszystkim, to co z początku bulwersowało, z czasem może stać się obojętne. Zło to nie tylko aktywne czynienie zła, ale także bierność wobec niego.
Sarafan: Gry bardzo często są odbiciem realnego świata, który niestety jest nierzadko brutalny, wulgarny i pozbawiony skrupułów. Wyobraź sobie, że w grach wielokrotnie dokonywałem kradzieży, a nadal miałbym duże wyrzuty sumienia, gdybym ukradł coś naprawdę (o zabiciu kogoś nawet nie wspominam). I gdzie niby ta moja wrażliwość się stępiła? To wciąż świat wirtualny. Jeśli ktoś nie jest w stanie go odróżnić od świata prawdziwego, to ma niestety duży problem.
Zgaduję, że po prostu ani Ty, ani nikt z Twoich bliskich nie został jeszcze dotkliwie okradziony, więc ta strona brutalności prawdziwego świata nie odbiła jeszcze na Tobie znaczącego piętna. W drugą stronę - zastanów się, czy coś się jednak nie stępiło, jeśli w ogóle dopuszczasz możliwość kradzieży (zakładając, że chodzi o zysk).
Tak jak wcześniej napisałem, nie chodzi o mordowanie pikseli, ale o realne idee przemycane w popkulturze, przesuwanie granic i pomieszanie dobra ze złem. Cytując klasyka propagandy: "kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą".